Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Stokłosa ma być zatrzymany

Treść

Wczoraj wydano prokuratorski nakaz zatrzymania Henryka Stokłosy, byłego senatora znanego z licznych powiązań z politykami lewicy. Polskie organa ścigania nie mogą obecnie zatrzymać kontrowersyjnego biznesmena, którego nazwisko odgrywa istotną rolę w jednym z wątków śledztwa prowadzonego w tzw. aferze korupcyjnej w Ministerstwie Finansów, jednak cały czas pozostaje on pod obserwacją policyjnych wywiadowców - to informacja, do której nieoficjalnie udało się dotrzeć "Naszemu Dziennikowi".


- Wydano prokuratorski nakaz zatrzymania znanego biznesmena, byłego senatora Henryka Stokłosy - powiedział wczoraj prokurator krajowy Janusz Kaczmarek. Dodał też, że nakazu "na razie nie można zrealizować", nie ujawnił jednak żadnych szczegółów sprawy.
Przed kilkoma tygodniami na polecenie warszawskiej prokuratury zatrzymano dwoje najbliższych współpracowników Stokłosy, śledczy zajmujący się tą sprawą nie wykluczają zastosowania podobnych sankcji również wobec byłego pilskiego senatora.
Wczoraj radio RMF FM podało alarmującą wiadomość: Henryk Stokłosa, były senator i kontrowersyjny przedsiębiorca, który - taką ewentualność sprawdzają warszawscy prokuratorzy - być może uzyskiwał nienależne zwolnienia podatkowe w zamian za wysokie łapówki, uciekł z Polski i prawdopodobnie przebywa w jednym z krajów Ameryki Południowej, z którym Polska nie ma podpisanej umowy o ekstradycję. Policja mogła zatrzymać Stokłosę już kilka tygodni temu, ale biznesmen był wtedy w Czechach. Do Polski już nie wrócił, bo prawdopodobnie ktoś uprzedził go o planowanym zatrzymaniu.
Jak nieoficjalnie ustalił "Nasz Dziennik", Henryk Stokłosa najprawdopodobniej otrzymał informację o planowanych działaniach wymiaru sprawiedliwości. Stało się tak, mimo że o zamiarze zatrzymania byłego senatora wiedziała tylko niewielka grupa osób ściśle związanych z prowadzonym śledztwem. Jeszcze w ubiegłym tygodniu rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga zaprzeczała oficjalnie naszym informacjom, by w tym tygodniu badający sprawę afery korupcyjnej w Ministerstwie Finansów mieli wystąpić z wnioskami o kolejne zatrzymania podejrzanych osób.
O tym, że ma zostać zatrzymany w Polsce po opuszczeniu samolotu Stokłosa dowiedział się najprawdopodobniej z przecieku, którego źródeł śledczy obecnie nie są w stanie ustalić. Zamiast do Polski udał się - jak wynika z naszych informacji - do Argentyny.
- To nie jest tak, że straciliśmy kontakt z panem Stokłosą. Po prostu w chwili obecnej nie możemy go zatrzymać - enigmatycznie tłumaczy w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" jedna z wysoko postawionych osób związanych z tym śledztwem.
- Informacje o jego ukrywaniu się, ucieczce, nie są prawdziwe. Wiem, że ze strony organów ścigania nie było żadnych prób kontaktu z osobą pana Henryka Stokłosy, nikt nie dzwonił, nikt nie pytał - twierdzi Marek Barabasz, rzecznik prasowy przedsiębiorstwa Farmutil [należącego do Stokłosy - przyp. W. W.].
A jednak, jak wynika z naszych informacji, już w połowie grudnia ubiegłego roku Henryk Stokłosa dostał przeciek informujący, że w ciągu kilku najbliższych dni może zostać zatrzymany. Według naszych informatorów, wyjechał wówczas najprawdopodobniej do Hiszpanii, wtedy też podjął działania zmierzające do przekazania większej części swojego majątku w ręce żony. Informatorzy, z którymi wówczas konsultował się "Nasz Dziennik", potwierdzili wtedy informację o wyjeździe Stokłosy, zapewnili jednak, że były senator cały czas pozostaje pod obserwacją funkcjonariuszy służb specjalnych.
W lipcu 2006 r. do przedsiębiorstw, biur i pomieszczeń byłego senatora weszli prokuratorzy i funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego, którzy zabezpieczyli kilkanaście tomów akt. Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga analizowała opinię biegłego z dziedziny księgowości na temat tych dokumentów. Chodziło o sprawdzenie, czy uzyskiwał on wielomilionowe umorzenia podatkowe dzięki związkom ze skorumpowanymi urzędnikami resortu. W grudniu 2006 r. zarzut korupcji przedstawiono doradcy prawnemu Stokłosy, 67-letniemu Marianowi J. Zatrzymana została też dyrektor finansowy firmy Stokłosy.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2007-01-23

Autor: wa