Z sakwą pielgrzymią
Treść
Lubię Kraszewskiego. Czasami mnie irytuje, gdy zbyt przerysowuje postaci swoich bohaterów lub tworzy nieprawdopodobne sytuacje, ale go lubię i sięgam po jego powieści kilka razy do roku. Zawsze dowiaduję się wtedy czegoś o dawnej Polsce i znajduję jakąś perełkę myśli.
Ostatnio przeczytałem jego powieść obyczajową "Orbeka" - tragiczny, przesadny, niekiedy aż do śmieszności, romans. Znalazłem w niej jednak garść uwag, które wynagrodziły mi braki tej opowieści.
Kraszewski opisuje między innymi powszechne kiedyś w Polsce podejście do życia: "Człowiek brał za młodu do sakwy pielgrzymiej tę najgłówniejszą prawdę kierowniczą, że tu jest gościem krótkim, że tu kruche i wątłe wszystko, że żywot znikomy, on sam i ludzie słabi, że wszystko zawodzi i że jak Kochanowski śpiewał, cnota tylko skarbem, którego nikt nie zabierze! Wszystko się mu też w tym świetle wydawało inaczej, rzeczywistość była dla niego snem, a wiara w niebiosa rzeczywistością jedyną. Stąd wcale inna cena rzeczy ziemskich i żywot prawie zakonny, bez jutra... na obozowisku. (...) Nikt się do zbytku nie przywiązywał, do tego, co roznamiętnia, rozgorączkowuje i oślepia człowieka na nietrwałość doczesnych rzeczy; szło się, byle z Bogiem, w pokoju, a do dobrego końca. W takim też świecie wiele ruchu, krzątaniny, zabiegów być nie mogło. Po co się starać? Na co ubiegać o to, co jutro rzucić się miało wśród drogi?".
Z takim podejściem musiały zwyciężać wartości duchowe i moralne. To nadawało perspektywę, w której wszystko posiadało swoją właściwą miarę i powodowało, że człowiek, choć grzeszył i wciąż zbaczał z drogi, miał dokąd wrócić - ta droga wciąż była widoczna i dla niego otwarta.
Kraszewski przypomina nam o sprawach, wydawałoby się dla katolika i Polaka oczywistych, ale są to rzeczy takiej wagi, że należy o nich ciągle przypominać. Dziś zaś to dla wielu ludzi, niestety, już nawet nie jest przypomnienie, ale jakaś prawda nieznana i często zaskakująca. Obyśmy dożyli znowu takich czasów, w których każdy mógłby powiedzieć: "Kraszewski mówi o tym, o czym ja zawsze sam pamiętam".
Stanisław Krajski
"Nasz Dziennik" 2007-01-18
Autor: wa