Edward Mazur był peerelowskim agentem wywiadu gospodarczego
Treść
Nadzorujący postępowanie w sprawie ekstradycji podejrzewanego o zlecenie zabójstwa gen. Marka Papały nie chcą ujawnić, czy chicagowski przedsiębiorca współpracował z WSI. Wassermann potwierdził również informacje "Naszego Dziennika": służby specjalne blokowały śledztwo w sprawie zamordowania szefa polskiej policji. LPR i Samoobrona chcą powołania sejmowej komisji śledczej, która miałaby wyjaśnić kulisy zabójstwa generała i prokuratorskiego marazmu. Zdaniem premiera, może to opóźnić bądź wręcz uniemożliwić ekstradycję.
Edward Mazur był agentem peerelowskiego wywiadu, działał w sferze gospodarki - powiedział wczoraj Wassermann. Czy działalność "gospodarczą" prowadził również w USA? Tego nadzorujący działania zmierzające do ekstradycji Mazura do Polski nie chcą ujawnić. Podobnie jest w przypadku ewentualnej współpracy Mazura z WSI, choć - jak się dowiedzieliśmy - należy traktować ją jako prawdopodobną. Jeżeli się okaże, że Mazur, występując o przyznanie mu obywatelstwa amerykańskiego, zataił taką informację, wówczas procedura ekstradycyjna może zostać zdecydowanie przyspieszona: ewentualne odebranie Mazurowi obywatelstwa amerykańskiego likwiduje większość przeszkód proceduralnych.
Służby blokowały śledztwo
Zdaniem Wassermanna, istnieją poważne dowody wskazujące na to, że służby specjalne podejmowały działania zmierzające do blokowania i spowalniania śledztwa w sprawie zabójstwa generała Papały. Jak powiedział minister, sprawa była tak długo prowadzona nie tylko dlatego, że prokuratorzy nie mieli dostępu do "wrażliwych informacji, dokumentów", ale również z tego powodu, iż "służby blokowały". Były funkcjonariusz SB, płk Ryszard Bieszyński, eksdyrektor Zarządu Śledczego UOP, miał w 2002 r. naciskać na zwolnienie Mazura z aresztu. W ramach prowadzonego śledztwa lansował tezę o "rodzinnym tle" zabójstwa Papały.
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Wassermann w gronie osób, które "nie musiały się nikogo bać, którym wydawało się, że nie muszą ponosić żadnej odpowiedzialności (...)", wymienił również Hipolita Starszaka, funkcjonariusza SB. Reakcja Starszaka, absolwenta akademii KGB, była natychmiastowa - zagroził Wassermannowi procesem o zniesławienie, jeśli minister go nie przeprosi.
- Kilka lat temu podobny list dostałem od przyjaciela pana Hipolita Starszaka, pana Edwarda Mazura. Podobnie jak w tamtym przypadku i ten pozostawiam bez odpowiedzi. Należy jednak zauważyć, że osoby wskazane przeze mnie, zamiast zająć się zarzutami im stawianymi, wybierają atak - powiedział nam wczoraj koordynator służb specjalnych.
Według Wassermanna, bardzo prawdopodobna jest teza, że śledztwo nie czyniło postępów, ponieważ ludzie środowisk zorganizowanej przestępczości, służb specjalnych, biznesu i polityki nie chcieli, by wyszło na jaw, kto zabił Papałę i kto zlecił morderstwo. Koordynator służb specjalnych uważa, iż wyjaśniając sprawę blokowania śledztwa w sprawie zabójstwa Papały, trzeba sprawdzić postępowanie ówczesnej minister sprawiedliwości Barbary Piwnik i jej podwładnych: prokuratora krajowego Karola Napierskiego i zastępcy prokuratora generalnego Kazimierza Olejnika.
- Co do pana Napierskiego, dyskusja od dawna się toczy i ten przypadek jest dość oczywisty. Puszczając Mazura, spowodował czteroletnią zwłokę w tym śledztwie. Gdy chodzi o Barbarę Piwnik - tutaj trzeba zobaczyć, jakie decyzje były za czasów pełnienia przez nią funkcji ministra podejmowane, podobnie w przypadku prokuratora Olejnika - podkreślił Wassermann. Wyjaśnienia wymaga również rola w całej sprawie byłego szefa Biura Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej Ryszarda Rychlika. To właśnie Rychlik miał uciąć kontynuację śledztwa w sprawie zabójstwa Papały i sugerował ówczesnemu ministrowi sprawiedliwości Lechowi Kaczyńskiemu umorzenie postępowania. Wassermann nie chciał wczoraj jednoznacznie oceniać postępowania Rychlika, zaznaczył jednak, że wątpliwości mogą być spore i powinny one zostać zbadane na drodze postępowania karnego.
- Można mieć wrażenie, że był człowiekiem, który w niektórych najpoważniejszych sprawach zachowywał się dość dziwnie. Myślę o sprawie pruszkowskiej, myślę o sprawie Mazura - mówił minister.
Zarzutom zaprzecza Rychlik, który w specjalnym oświadczeniu przekonuje, że "nie wywierał żadnych nacisków".
Komisja śledcza to pomysł absurdalny
Liga Polskich Rodzin i Samoobrona złożyły w środę w Sejmie wspólny wniosek o powołanie sejmowej komisji śledczej do wyjaśnienia kulisów zabójstwa gen. Marka Papały. - Chcemy ujawnić publicznie mechanizm nieprawidłowego działania funkcjonujący w państwie. Sprawa zabójstwa Papały jest konkretna, ma wąski zakres treściowy i tematyczny, więc można ją zamknąć w kilka miesięcy z bardzo precyzyjnymi wnioskami - przekonywał podczas konferencji prasowej Wojciech Wierzejski (LPR).
Zarówno politycy PiS, jak i opozycji są jednak w tej sprawie wyjątkowo zgodni, uważając taką sugestię za absurdalną. Ich zdaniem, powołanie takiej komisji mogłoby grozić ujawnieniem i upublicznieniem utajnionych dokumentów śledztwa, co z kolei byłoby bez wątpienia na rękę osobom zamieszanym w całą aferę.
- Przez lata, kiedy nie było realnie rozwijającego się śledztwa w sprawie zabójstwa gen. Papały, nie było takich wniosków. Obecnie, gdy śledztwo ruszyło z miejsca, pojawia się wniosek, by od prokuratury przejął to śledztwo parlament? - dziwi się marszałek Sejmu Marek Jurek.
Jan Bury (PSL) uważa, że komisja niepotrzebnie będzie wyręczać prokuraturę, natomiast posłowie nie wyjaśnią zbyt wiele, nie znają się bowiem na dochodzeniach w sprawach mafijnych i kryminalnych. Zaznaczył, że do wyjaśnienia śmierci gen. Papały niezbędne są specjalistyczne środki, jakimi dysponują prokuratura i Centralne Biuro Śledcze. Podobnego zdania jest Zbigniew Chlebowski (PO).
Przeciwnikiem powołania komisji jest również premier, który podkreśla, że komisja upolityczniałaby sprawę i zmniejszała szansę na ekstradycję Mazura. - Moja partia tego pomysłu nie poprze - powiedział Jarosław Kaczyński. Szef rządu uważa, że wnioski o powołanie komisji mają raczej charakter "pewnego rodzaju aktów politycznych wyrażających oburzenie wobec jakichś stanów rzeczy". - Od chwili orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mam bardzo poważne wątpliwości co do możliwości komisji śledczych. Na tle tego orzeczenia możliwości tych komisji zostały radykalnie ograniczone - ocenił premier.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2006-10-26
Autor: wa