Miało być tanio, wyszło drogo
Treść
Eksploatacja niemieckich czołgów leopard jest droższa od eksploatacji polskich PT-91. Wynika to z braku umowy, w ramach której nastąpiłoby przekazanie do polskiego przemysłu zbrojeniowego m.in. technologii umożliwiającej modernizację, serwisowanie i produkcję części zamiennych do tych maszyn - przyznaje Ministerstwo Obrony Narodowej. Dziwi więc, że resort rozważa pozyskanie kolejnej partii tych czołgów.
- Sprawa jest oczywista - nie ma sensu robienia dwóch systemów czołgowych w armii takiej jak polska. Nigdzie chyba na świecie czegoś takiego się nie stosuje. Wskazywałem, że wojsko będzie miało dwa procesy szkolenia pancerniaków, dwa rodzaje zabezpieczenia logistycznego, a więc powstaną ogromne koszty. Na przejęcie leopardów bardzo nalegał ówczesny dowódca wojsk lądowych gen. Edward Pietrzyk oraz minister obrony narodowej Bronisław Komorowski - mówi były wiceminister obrony narodowej Romuald Szeremietiew, który zajmował się pozyskaniem leopardów. Według niego, Niemcy pierwsi zaproponowali nam przejęcie tych czołgów.
Po wielu perturbacjach - Szeremietiew zaznacza, że od początku był przeciw temu pomysłowi - zgodził się on na przejęcie setki czołgów, ale pod warunkiem, że polskie przedsiębiorstwa będą je obsługiwać i będą miały prawo udziału w przetargach dotyczących obsługi tych wozów we wszystkich armiach. Niemcy początkowo bardzo byli temu przeciwni, ale w końcu się na to godzili. - Kiedy odchodziłem w 2001 r. ze stanowiska, byliśmy na etapie rokowań. W grudniu 2001 r. Szmajdziński podpisał umowę przejęcia od Niemców leopardów. Czołgi przyjmował mój następca na stanowisku w MON wiceminister Janusz Zemke. Proponowane przeze mnie warunki transakcji z Niemcami nie zostały wykonane. Wkrótce okazało się, że koszty eksploatacji leopardów są bardzo wysokie - zaznacza Szeremietiew.
Według niego, w Polsce wytwarzamy - relatywnie tanio - amunicję czołgową, większość podzespołów i części zamiennych oraz smarów. Mamy także warsztaty remontowe i specjalistyczne oprzyrządowanie do bardziej skomplikowanych napraw fabrycznych. Ale jest to zaplecze dla wozów T-72 i PT-91 "twardy". Sprzęt niemiecki jest diametralnie inny i wszystko - niemal po najmniejszą śrubkę - trzeba sprowadzać zza Odry- puentuje Szeremietiew.
Zdecydowanie odmienne stanowisko na temat przejęcia leopardów ma Ministerstwo Obrony Narodowej. - W 2003 r. przejęliśmy od strony niemieckiej 128 czołgów leopard 2A4. Wszystkie przejęte przez nas czołgi były w 100 procentach sprawne. Obecnie sprawność tych czołgów kształtuje się na poziomie 90 procent - wyjaśnia mjr Sławomir Lewandowski, rzecznik prasowy Dowództwa Wojsk Lądowych. Twierdzi on, że remonty czołgów i naprawy w zależności od ich złożoności realizowane są przez nasze pododdziały remontowe na szczeblu brygady, dywizji w rejonowych warsztatach technicznych oraz od 2007 r. w zakładzie Bumar Łabędy.
Zdaniem majora, cena przejęcia tych czołgów była bardzo korzystna, ponieważ wliczono w nią pełen pakiet dodatkowych usług. Otrzymaliśmy m.in. zapas części zamiennych, niskopodwoziowe pojazdy do transportu czołgów, wozy zabezpieczenia technicznego, symulatory, amunicję, mps (materiały pędne i smary), wsparcie logistyczne ze strony niemieckiej oraz możliwość bezpłatnego szkolenia naszego personelu w Niemczech. Wartość tego pakietu wyceniana jest na ponad 1,2 mld złotych. Lewandowski przyznaje, że przejęcie kosztowało nas w sumie 90 mln złotych, ale jego zdaniem, biorąc pod uwagę korzyści, jakie otrzymaliśmy, jest to suma niewielka. - Nie możemy rozmawiać o cenie usprawnienia otrzymanych czołgów leopard, gdyż były one sprawne - podkreśla.
Sekretarz stanu w MON Marek Zająkała zapytany o koszty eksploatacji niemieckich czołgów na wczorajszym posiedzeniu Sejmu, przyznał jednak, iż są one droższe od PT-91. Dzieje się tak ze względu na brak zawartej z Niemcami umowy offsetowej, w ramach której wskazane byłoby przekazanie do polskiego przemysłu zbrojeniowego m.in. technologii umożliwiającej modernizację, serwisowanie i produkcję części zamiennych. Zdaniem sekretarza, obecny poziom eksploatacji leopardów oraz fakt, iż są one serwisowane przez przemysł niemiecki, wpływają na wielkość tych kosztów. Według niego, Polska boryka się również z dostawami części zamiennych. Sekretarz zapewnił, że ewentualna decyzja o pozyskaniu kolejnej partii tych czołgów będzie uwarunkowana koniecznością zawarcia umowy offsetowej.
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2007-05-24
Autor: wa