Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Opozycja chce kolejnej rewolucji

Treść

"Żądamy rozwiązania parlamentu!", "Precz z oligarchami!", "Hańba zdrajcom!" - pod takimi hasłami demonstrowali w sobotę na placu Niepodległości w Kijowie zwolennicy opozycyjnego Komitetu Ocalenia Narodowego. Od godz. 17.00 ponad 60 tys. przeciwników obecnego rządu z różnych regionów Ukrainy, nazywanych podobnie jak podczas pokojowej rewolucji sprzed dwóch lat "pomarańczowymi", w asyście muzyków ukraińskich czekało na swoich przywódców: Julię Tymoszenko oraz przedstawicieli Sojuszu Ludowego Nasza Ukraina i Samoobrony Ludowej.



- Nasze apele są skierowane do prezydenta Ukrainy, który ma podstawy do rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych. I nie tylko ma prawo, lecz obowiązek rozwiązania tej zdrady narodu ukraińskiego - grzmiała w swym przemówieniu Tymoszenko, która jest pewna, że siły demokratyczne na Ukrainie znowu zwyciężą. Jej zdaniem, tacy politycy zdrajcy jak lider socjalistów i przewodniczący parlamentu Ołeksandr Moroz już nie mają szans, żeby zostać wybranymi w nowych wyborach. - Czas okrągłych stołów prezydenta Juszczenki się skończył - podkreśliła Julia Tymoszenko, która nawoływała demonstrantów do bardziej zdecydowanych kroków w walce o władzę.
Prezydent Juszczenko zagroził w sobotę rozwiązaniem parlamentu i rozpisaniem przedterminowych wyborów, jeśli prorosyjska koalicja rządząca nie przestanie łamać prawa. Ostateczną decyzję ma podjąć dzisiaj.
Z kolei świeżo wybrany - również w sobotę - przywódca Sojuszu Ludowego Nasza Ukraina Wiaczesław Kyrylenko oświadczył z trybuny, że jeżeli teraz nie zostanie rozwiązana Rada Najwyższa na czele z rządzącą Partią Regionów Ukrainy (PRU), to następnych wyborów parlamentarnych w 2011 roku może już nie być, gdyż "mistrzowie fałszerstw wyborczych" z PRU, gdy totalnie zdobędą władzę, "wygrają" we wszystkich obwodach Ukrainy z wynikami ponad 100 procent. Kyrylenko wyraził pewność, że prezydent Juszczenko swoim dekretem niebawem rozpisze nowe wybory parlamentarne.
Zwolennicy koalicji rządowej PRU, socjalistów i komunistów w tym samym dniu przy placu Europejskim w Kijowie demonstrowali z kolei swoje wsparcie dla obecnej władzy. Premier Wiktor Janukowycz apelował do ponad 30 tys. manifestantów o zjednoczenie. Lider PRU zaznaczył, że jego opcja polityczna nie boi się żadnych gróźb, które łamią konstytucję. - Jeśli prezydent głosi zasady demokracji i według nich działa, to powinien znać podstawy ich funkcjonowania - wybór ukraińskiego narodu nie zależy od tego, jaki jest punkt widzenia prezydenta - tłumaczył Janukowycz. Jego zwolennicy rozbili namioty w śródmieściu, w których zamierzają mieszkać, by wspierać jego rząd. Wczoraj po południu stało tam już 230 namiotów, w których obozowało ok. 500-600 osób.
Politolog ukraiński Ołeksandr Majstrenko, komentując dla "Naszego Dziennika" tę próbę sił opozycji i władzy w centrum Kijowa, ocenił, że "historia, jeżeli się powtarza, to często jako farsa". Po tym, jak "pomarańczowi", gdy doszli do władzy, nie spełnili obietnic swojej rewolucji, trudno ponownie oczekiwać, że społeczeństwo po raz kolejny im zaufa - podkreśla.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
"Nasz Dziennik" 2007-04-02

Autor: wa